Trochę mnie pocieszyłyście, jeśli chodzi o to mleko. Jadę dziś do apteki i rozpocznę eksperyment. Elosone już zaczęłam smarować, jeszcze to mazidło do całego ciała muszą mi zrobić...
Bian, jeśli chodzi o biorezonans, to osobiście nie byłam, choć się wybierałam, ale zaszłam w ciążę, a nie byłam pewna, czy to bezpieczne, itd., ale jak skończę karmić, to pójdę, bo mnie katar wykończy (kurz i mój ukochany kotek
).
Ja dowiedziałam się o tym od koleżanki z pracy, osoby bardzo racjonalnej i nie wierzącej w różne "cuda" medycyny - natomiast jest ona gorącą zwolenniczką rezonansu, wyleczyła nim pół rodziny - sama na własne oczy obserwowałam, jak jej syn, który miał taki kaszel, że się dusił, doszedł do stanu, w którym prawie w ogóle nie choruje... Plusem tej metody jest też to, że wykrywa dużo rzeczy na raz - na tradycyjnych testach z krwi płaci się kupę kasy, a robią tylko wybrany panel... Nie wiem, jak by się to sprawdziło w przypadku małego dziecka, to, o którym ja piszę, było w szkole podstawowej, ale myślę, że warto. Z tego, co kojarzę, wizyta kosztowała ok. 150 zł, ale na odczulanie szło się dosłownie parę razy, a nie kilka lat, jak w przypadku medycyny tradycyjnej.