Nie znalazłam tematu więc zakładam.
Napiszę jak było u nas (ku pamięci).
Żaba odstawiła się sama z dnia na dzień w wieku skończonych 13. miesięcy. Kwestia żłobka i dużej chęci na poznawanie nowych smaków. W momencie jak poszła do żłobka ( miała 9. miesięcy) zaczęła dostawać mieszanki Bebiko, zarówno w żłobku jak i w domu gdy np. musiałam wyjść albo przy infekcjach gdy była u dziadków. Myślę, że to mógł być dodatkowy bodziec do zakończenia kp.
Młodszą planowałam karmić równie długo co Żabę. Do żłobka poszła w wieku 10. miesięcy z tym, że ja w tym czasie byłam jeszcze w domu więc nie jadła tam mleka. Infekcje również ogarniałyśmy w domu, zatem nie wprowadziłam jej mleka modyfikowanego. Więc karmiłyśmy się ponad 27 miesięcy. Odstawiłam ją z musu w zeszłym tygodniu (ostatnie karmienie było 22.03. po południu, czyli Młodsza miała 2 lata 4 miesiące i 22 dni ). Nastąpilo to z musu bo się okazało że mam przechodzone zapalenie oskrzeli i dostałam silny antybiotyk wykluczający kp. Plan był na odciąganie ale robiłam to tylko wtedy gdy małej nie było w domu albo spała (czyli 2 razy dziennie). Nie odciągam już od 3 dni no i mleka w piersi nie ma. Mała zniosła to nadspodziewanie dobrze. Dopytywała się o pierś (nadal jej się zdarza) ale wytłumaczyłam jej, że mama bierze leki i mleko jest niedobre a teraz już, że go nie ma. I przeszła nad tym do porządku dziennego. Nawet z usypianiem (kiedyś tylko przy piersi) nie ma problemu jeśli jestem przy niej i trzymam ją za rękę. Za to musi mieć w buzi smoka
W czasie kp przy obu dziewczynkach nie miałam specjalnych problemów, mleko ładnie płynęło. Żadnych zastojów, brak konieczności dokarmiania. Przy Młodszej miewałam w pierwszym roku okresy zmniejszonej ilości pokarmu w czasie menstruacji ale generalnie było ok, dzieci się najadały. Czy karmienie wpłynęło na kondycje zdrowotną dziewczynek, nie wiem, trudno mi to ocenić. Jako dzieci żłobkowe, obie mocno chorowały w pierwszych 2 sezonach jesienno-zimowych. Obie karmiłam na żądanie. Ładnie spały przy piersi, nie było nadzwyczajnych problemów z wzdęciami, choć przy obu były krótkie momenty kolek.
Swoje karmienie piersią wspominam bardzo dobrze przy obu córkach. I choć w ostatnim okresie było już to dość męczące i nadwyrężyło moje zdrowie (bo czuję jak jestem wypłukana z witamin i mikroelementów, chociażby przez to jak w ostatnim roku mimo dbania poleciały mi zęby) to będzie mi tego brakowało i smutno mi że to już koniec definitywny (bo nie zamierzam mieć więcej dzieci więc nie będę już nigdy karmić piersią). Ale poza tym smutkiem to jestem z siebie a właściwie z nas obu dumna