To moje trzy grosze.
Po pierwsze, państwa nie stać, jak słusznie zauważyłyście. Becikowe, rodzina na swoim - wszystko ograniczają, a tu taka rozrzutność? Zabieg marketingowy pod publiczkę.
Po drugie, nie stać, bo to nie tylko kwestia rocznego macierzyńskiego, ale i urlopu zdrowotnego PRZED narodzeniem dziecka. Wiele kobiet wtedy praktycznie będzie dwa lata na zasiłku od państwa.
Po trzecie, jako podatnik nie zgadzam się na to. O taka ze mnie obrończyni praw kobiet. Zwyczajnie, wolałabym, żeby te pieniądze szły na inwestycje niż do kieszeni na zasadzie "z rączki do rączki".
Po czwarte, pozostanie w domu dwa lata w wielu wypadkach bedzie równało się strzeleniu sobie w kolano w wypadku wielu kobiet. Tu dwa lata potem kolejna ciąża - kolejne dwa lata i praktycznie nie mają jak wrócić do pracy. Wypadają z rynku. Nie będą wiedziały nic o sytuacji firmy po powrocie do pracy. Nawet jaką kawę się teraz w niej pije, a co tu mówić o strategii, programach, oprogramowaniu, przepisach itd.
Po piąte, jestem w stanie zaakceptować pomysł, gdyby wdrożono system zachodni (UK, Norwegia), który zakłada, iż 100% kwoty dostaje kobieta, która pracowała do 28-32 tygodnia ciąży. I tak, wiem, że wiele kobiet siedzi na zwolnieniu, bo musi. Ale obiektywnie patrząc wiele siedzi, bo im się pracować nie chce. I nie odbierajcie tego osobiście, bo żadnej z Was nie mam na myśli. Oceniam polską rzeczywistość. Pisze tak, bo jak znam kobiety, to zaraz dostanę po łbie na zasadzie "ja nie mogę pracować etc". WIEM
![Happy :)](./images/smilies/1.gif)