W moim przedszkolu wyjeżdżamy z dziećmi na tydzień, nad morze. W ubiegłym roku byłam pierwszy raz i powiem Wam, że jest to super przygoda i zabawa. Na miejscu mamy masę atrakcji, każdego dnia jest jakaś wycieczka i, w zależności od pogody, pobyt na plaży, spacery. Jeśli jest słonecznie, to w budynku jesteśmy tylko na posiłki i na noc
Dzieciaki zachowują się fantastycznie. W ubiegłym roku pojechało chyba 32 dzieci, a nas było 5. Dałyśmy radę
Zabieramy dzieci od 4 do 6 lat, decyzja należy do rodziców. Jednakże znamy nasze dzieci na tyle, że jeśli któreś ewidentnie się nie nadaje, to odradzamy rodzicom. Zdarzają się chwilowe kryzysy i wieczorne smutki, zdarzają się choroby. Ale tak mówiąc szczerze, rodzice bardziej się martwią i przeżywają ten wyjazd niż dzieci
Najfajniej jest, kiedy dziecko odbiera telefon od mamy i mówi: jest fajnie, ale teraz nie mogę rozmawiać, bo idę się szykować na dyskotekę
A tu rodzic cały dzień jak na szpilkach siedział, żeby wieczorem wreszcie z dzieckiem pogadać. A tak od strony technicznej. U nas jest tak. Wyjeżdżamy w sobotę rano, wracamy w kolejny piątek późnym wieczorem. Rodzice dostają listę ubrań, które należy bezwzględnie zapakować. Do tego prosimy o zapakowanie bielizny w osobne woreczki na każdy dzień. Kąpiemy taśmowo. Jedna rozbiera dzieci w pokoju, zawija w ręcznik i prowadzi pod prysznic, tam kolejna stoi i pomaga się myć. Trzecia pomaga w wycieraniu i nakładaniu piżamy, czwarta odprowadza i pilnuje, żeby ręcznik został rozwieszony, zęby umyte. Rodzice mają obowiązek dzwonić do dziecka codziennie wieczorem. Podajemy swoje numery i dzwonią do skutku. Każdego dnia dzieci dostają kieszonkowe (10zł) i kupują sobie gadżety w pobliskim sklepiku. Każdy zabiera z domu portfelik na szyję. Jak to frajda jak sobie sami decydują co kupić, przeliczają kasę, oszczędzają na następny dzień, żeby kupić coś droższego. Pilnujemy, żeby dzieci kupiły również jakąś pamiątkę dla rodziców. Atrakcje: w biegłym roku mieliśmy wycieczkę do Wioski Indiańskiej, Reduty Solnej, Fabryki Pluszaków, przejażdżkę ciuchcią z Ustronia do Sianożęt, rejs statkiem w Kołobrzegu, chrzest morski z Neptunem, dyskotekę, grilla, spotkanie z clownami, lody w jednej z prestiżowych restauracji. W tym roku może otworzą ranczo w Ustroniu, może będzie czas na wizytę w skansenie chleba. Atrakcji w okolicy jest sporo, więc nawet jak pogoda gorsza, to dzieci się nie nudzą. A na plaży też jest OK. Dzieciaki mają wyznaczony kwadrat do zabawy, my stoimy po brzegach i pilnujemy. Kiedy wchodzą do wody, chociażby, żeby nogi zamoczyć, robią to pod okiem nauczycielek i wszystkich plażowiczów, gdyż jesteśmy nie lada atrakcją
Z chorobami też sobie radzimy. Mój syn mnie świetnie przeszkolił
Ponadto, jeśli trzeba wzywamy lekarza, choć do tej pory pojawiała się tylko gorączka z przejęcia i ból gardła. Ale jedna dziewczynka jechała lekko podziębiona i mama dała mi receptę na antybiotyk na wszelki wypadek. Dzień przed wyjazdem rozwinęła się angina, więc antybiotyk musiałam dziecku podać. Oczywiście wszystko po konsultacjach z rodzicem. Przez ostatnie 2 lata jeździła z nami również dziewczynka z poważną chorobą jelit i specjalną dietą. Kuchnię miałyśmy super, dziewczynka dostawała tylko to, co mogła jeść. Leki przyjmowane na stałe też podawałam według rozpiski rodziców i nigdy o żadnym nie zapomniałam.
Mogłabym tak jeszcze dłuuuuugo, bo zielone przedszkole to fantastyczny wyjazd. Dzieciaki dorośleją, wracają z niezapomnianymi przeżyciami. My również, choć bardzo zmęczone. U nas w biegłym roku ta przyjemność kosztowała 650 zł (noclegi z wyżywieniem, autokar, który zostaje z nami przez cały pobyt i jest do dyspozycji, wszystkie atrakcje) Uważam, że warto. My jako nauczycielki mamy w przedszkolu swoją normalną pensję, bez żadnego dodatku. Nawet nam dodatkowych godzin nie oddają, bo nie ma kiedy. Rodzice nie płacą więc dodatkowo za opiekę. Ale dla nas to frajda, jedziemy, bo to lubimy i uwielbiamy nasze dzieciaki